środa, 13 lutego 2013

Zawiercie czekoladowe

Gdzie ten stout, gdzie ta czekolada?




To piwo zrobiło mnie w konia 3 razy - po pierwsze, nie jest piwem smakowym, nie ma nic wspólnego z czekoladą, oprócz aromatu czekoladowego, który pochodzi ze słodów użytych do jego produkcji, a to oczywista różnica. Pierwszy raz omało nie zamówiłem Zawiercia (myśląc o piwie smakowym) w Omercie w Krakowie (Ul. Kupa). Drugi raz nabrałem się na to samo, gdy nieomal kupiłem to piwo w Piwonii (Warszawa, al. KEN). Po drugie, Zawiercie zrobiło mnie w konia, gdy kupiłem je, żeby spróbować tego, co miało być mocno czekoladowym (tym razem od słodów) w aromacie stoutem. Nie było.

Mnie czekoladowe Zawiercie przypomina raczej koźlaka, może coś w kierunku Portera. Zresztą, próżno szukać określenia stylu piwa na etykiecie, bo go tam nie ma.

W nosie dominują nuty kakao, karmelu, palonego słodu. Jeśli stout, to Foreign Extra. Czekolady za wiele w nim niepoczułem. W smaku trochę zbyt mdławe. Ponownie pojawiają się nuty, które były w nosie - palony słód, może delikatna czekolada, trochę kawy i dużo dużo czegoś mdławego.

Co ciekawe, recenzje tego piwa są bardzo zróżnicowane. Ci, którzy chwalą, mówią, że dobry stout, ci którzy ganią - wręcz przeciwnie.
Moja ocena: 3+ - w sumie dobrze zrobione piwo, trochę moim zdaniem niezgodne ze stylem, zbyt mdławe. O pianie tradycyjnie się nie wypowiadam, bo po raz kolejny z uwagi na szkło po prostu opadła po nalaniu.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz